17 stycznia 1979 r. na tle Tatr świadek A. S. ujrzał około godziny 06:10 dwa bardzo jasno świecące obiekty, które znajdowały się jeden pod drugim. W pewnym momencie obiekt, który znajdował się wyżej wykonał gwałtowny ruch w dół odchylając się nieznacznie od pionu, pozostając jednak nadal nad drugim obiektem, a następnie lekko ukośnie poszybował w górę i zawisł nieruchomo w okolicy Kasprowego Wierchu. Świadek pobiegł szybko na komendę MO, gdzie był zatrudniony i chwycił za gotowy do pracy aparat fotograficzny. Z balkonu I piętra wykonał zdjęcia obiektu. Obiekt obserwowali również towarzyszący A.S. milicjanci. Następnie obiekt zaczął powoli, jednostajnym ruchem przesuwać się ukośnie w górę w kierunku zachodnim sprawiając wrażenie oddalania się, jednocześnie podobnie stopniowo zmniejszała się jego jasność. W tym samym czasie w Kuźnicach na terenie niewielkiej elektrowni dyżur pełnił J.K. O godzinie 06:07-08 zaczęło zanikać napięcie w akumulatorach 24 V, a następnie zanikło napięcie w sieci i zrobiło się ciemno w środku. Świadek chwycił za latarkę chcąc iść do turbiny, ale również i latarka nie działała. Gdy doszedł do turbiny poczuł, że go „kopie”, i nagle zauważył jak przez okno wchodzi do środka światło żółtego koloru tak mocne, że „można było igłę znaleźć”. Świadek podszedł do okna, ale światło było na tyle oślepiające, że musiał zasłonić oczy. Jednocześnie zaczął słyszeć straszny gwizd, na tyle mocny że chciał wybiec na środek hali, lecz nie mógł „oderwać” się od światła, tak jakby ono go trzymało. Gdy w końcu przemógł się i wybiegł na zewnątrz przed halę, ujrzał jak nad elektrownią na wysokości ok. 100 metrów przesuwa się ognista kula o lekko zamazanych konturach wielkością zbliżoną do księżyca w pełni, od której jasno było jak w dzień. Obiekt dodatkowo od dołu rzucał snop żółtego światła o średnicy ok. 70 m, który było widać na śniegu. Od kuli dochodził huk, który świadek określił, jako dźwięk – furkot jaki towarzyszy samolotowi odrzutowemu na pasie startowym. Kula leciała w stronę Kalatówek i zaraz zniknęła świadkowi z oczu, a po chwili prąd i światło w elektrowni powróciło. Całe zdarzenie trwało blisko 3 minuty.
bylam swadkiem tego zjawiska szlam do pracy rano do konca zycia nie zapomne tego co sie dzialo a moj ojciec pracowal wtedy wlasnie i to on przyjmowal telefon z Kuznic cala rzmowa byla nagrana na magnetofonie