Świadkiem tego zdarzenia był 38-letni wówczas artysta-plastyk z Warszawy, który przebywał na wczasach w Chałupach na półwyspie Helskim. Ok godz. 18:15, po skończonym plażowaniu udał się na camping położony ok. 1 km od miejsca wypoczynku. Szedł ścieżką biegnącą wzdłuż torów kolejowych, gdzie po przejściu ok. 200 m. spostrzegł przed sobą w odległości ok. 150 m. przebiegających dwóch „małych chłopców”, którzy zniknęli w krzakach po prawej stronie drogi. Po chwili w odległości 12-15 m ujrzał ich ponownie stojących na ścieżce. Były to dwie, identyczne, szczupłe istoty, o wzroście nie przekraczającym 1,60 m., o jasno-zielonych twarzach i dużych, ciemnych oczach migdałowego kształtu. Zamiast nosa miały małe wygarbienia z dwoma podłużnymi szczelinkami. Zamiast ust również podłużne szczelinki bez warg. Ubrane były w zielone, jednoczęściowe kombinezony. Stali w rozkroku, z rękami lekko zgiętymi w łokciach, zwisającymi wzdłuż ciała. Na pasach mieli zawieszone ciemne pudełka, z których wychodziły żółte i fioletowe kable i spirale. Od podbródka, poprzez szyję i pierś w dół aż do pasa miały złoto-żółty pas szerokości 4-6 cm. Od pasa w dół do połowy ud osnuwała ich mgiełka, ciągnąca się poziomym pasem w zarośla. Przestraszony świadek zastanawiał się czy ma iść dalej, czy spróbować ich jakoś ominąć, i w tym samym momencie zauważył w oddali po prawej stronie, srebrzący się obiekt wśród rzadkich drzew. Usłyszał także telepatyczny przekaz „bez obaw” i istoty zeszły ze ścieżki na pobocze robiąc świadkowi przejście. Idąc powoli w ich stronę znalazł się w odległości ok. 1,80 m. twarzą w twarz od istot i znów usłyszał przekaz „przechodź, nie zatrzymuj się”. Świadek przeszedł obok z dreszczykiem emocji, odczuwał w głowie jakieś przekazy, np. o kosmologii i budowie wszechświata, których nie znał ale miał świadomość jakby kiedyś już z nimi się zetknął. Po kilku krokach odwrócił się, a istoty zamiast bokiem, stały nadal przodem do niego i nie zauważył żadnego ruchu ani odgłosu szelestu trawy, kiedy w mgnieniu oka zmienili pozycję względem świadka. Po przejściu ok. 20 m dalej, będąc za lekkim zakrętem ścieżki gdy ponownie się obejrzał nie ujrzał już istot, natomiast na prawo, na wydmie w gęstej trawie, za lekkim wygarbieniem terenu zobaczył ich pojazd unoszący się ok. 80 cm. nad ziemią. Był to podłużny, spłaszczony dysk kształtem przypominający pestkę od śliwki, długi na ok 5-6 m. i 1,80-2,50 m. wysoki, koloru srebrnego bez widocznych drzwi, okien, znaków czy anten. Gdy świadek znalazł się za zakrętem ścieżki, pojazdu ani istot już nie widział. Następnie świadek zaalarmował ok. godz. 18:45 znajomych na plaży i razem większą grupą wybrali się w miejsce zdarzenia w celu odnalezienia ewentualnych śladów. Znaleźli oni w piasku siedem okrągłych śladów o średnicy 30 i głębokości 15 cm tworzących nieregularny siedmiokąt. Późniejsze badania ufologów z pomocą radiestety w oparciu o „Tezę Powersa” oraz „Siatkę Geopatyczną” wykazały, że obiekt musiał dwa razy lądować w tym samym miejscu. Ponadto w relacji świadka wykazano brak 12 minut. W tym samym czasie około godz. 18:30 inny świadek przebywający na plaży spostrzegł że z nad krzaków (gdzie przebywał pierwszy świadek) wzlatuje różowo-liliowa kula światła/mgiełki, która wznosząc się coraz wyżej na tle pogodnego nieba wkrótce znikła, co widziało podobno jeszcze wiele osób, lecz nikt nie przywiązywał do tego żadnej uwagi. Sprawa BS z Chałup jest dużo bardziej złożona i nie sposób jest tu wymienić wszystkich, ustalonych przez badaczy faktów, związanych z obserwacją i śladami po lądowaniu, dlatego odsyłam Czytelników do Bibliografii, z której można zapoznać się z pełnym opisem omawianego zdarzenia.