W latach 80-tych ubiegłego wieku w miejscowości Gosławice (dzisiaj należącej do rejonu Opola), doszło do obserwacji dużego obiektu i dwóch istot, zakończonej ucieczką jego załogantów. Świadkami zdarzenia było czterech chłopców, którzy w sierpniu lub wrześniu 1983 lub 1984 roku spędzali czas na zabawie w swoim stałym miejscu przy małym „jeziorku”. 150 m dalej znajdowało się wgłębienie w ziemi, na którego skarpie rosły drzewa pochylone pod pewnym kątem, gdzie chłopcy bardzo często urządzali sobie zabawy.
Był już wieczór, około godziny 21, niebo było pochmurne bez widocznych gwiazd, jedynie tylko czasami księżyc przebijał się przez warstwę chmur. Chłopcy stali na otwartej przestrzeni, a główny świadek zdarzenia stał twarzą zwrócony w stronę osiedla, natomiast pozostali chłopcy stali przodem w stronę rozpościerających się przed nimi pól. Naraz po prawej stronie zaczęła tworzyć się na polu dziwna, bardzo gęsta mgła, która punktowo osadzała się tuż przy ziemi. Była o dość chaotycznym kształcie i wydawała się być „nienaturalna”. Następnie chłopcy po chwili usłyszeli dobiegający z oddali dźwięk przypominający buczenie, jakie wydaje rój pszczół. Dźwięk narastał i jakby zbliżał się w ich stronę. Chłopcy postanowili się cofnąć trochę sądząc, że to może rolnik orać pole i mogliby w gęstej mgle pozostać nie zauważeni i rozjechani. W miarę jak dźwięk narastał, świadkowie uświadomili sobie, że dochodzi on z góry. Gdy podnieśli do góry głowy zobaczyli opadające w dół bardzo jasne, białe światło. Był to obiekt, który swym wyglądem przypominał odwrócony do góry talerz na zupę lub babkę ciasta.
Obiekt emanował białym światłem, na którym widoczne były ułożone pionowe pasy, lub panele tego białego światła. Po chwili obiekt wylądował we mgle, dosłownie tuż przed chłopcami w odległości 15 m, na który patrzyli z niedowierzaniem. Obiekt po wylądowaniu, naraz zmienił swoje oświetlenie i zaczął migać na przemian w cyklicznych, sekundowych odstępach kolorami białym i czerwonym. Kolory emitowały ułożone wzdłuż panele na obiekcie. Obiekt miał ok 50 m średnicy, jego powierzchnia była gładka, a kontury bardzo dobrze widoczne mimo mgły w której się znajdował. Obiekt współtworzyły ułożone w liczbie kilku lub kilkunastu pionowych paneli. Pojawiające się na przemian kolory na panelach w chwili przyziemienia obiektu nie miały jakiegoś określonego sposobu zapalania się. Kolejność występujących kolorów miała charakter cykliczny, ale panele zapalały się w różnych miejscach przemiennie.
Obiekt stał tak kilka minut, a świadkowie obok byli kompletnie oniemiali z wrażenia. Zaraz później pojawiły się kontury jakiś postaci, które prawdopodobnie wyszły z tego obiektu. Były to dwie istoty niskiego wzrostu ok 1,4 m o dość szczupłej sylwetce, głowa, ręce i nogi były proporcjonalne do tułowia. Ze względu na panujące ciemności nie dało się dostrzec zbyt wiele szczegółów np. czy były w coś ubrane. Istoty zaczęły przemieszczać się, wyszły spoza mgły i bardzo szybko sunęły po nierównym terenie w stronę rosnących drzewek przy wspomnianym na początku wgłębieniu w ziemi. Chłopcy zaczęli je gonić, ale nie było to łatwe na nierównym terenie i co trochę się potykali, natomiast istoty poruszały się dość zwinnie i najwyraźniej nie stawiały kroków, ale bardzo majestatycznie sunęły, bezdźwięcznie po ziemi. Nie wiadomo, czy istoty dotykały w ogóle ziemi, czy też po prostu sunęły nisko nad nią na złączonych nogach.
W pewnym momencie któryś z chłopców krzyknął w stronę istot: „Hej”, wtedy postacie zatrzymały i obejrzały się za siebie. Świadkowie stanęli również. Dzieliła ich odległość około 20 metrów i patrzyli tak na siebie przez minutę, po czym istoty znów się odwróciły i znikły w dziurze koło drzewek. Nie wiadomo co się z nimi później stało.
W tym czasie obiekt był cały czas widoczny i migał nadal na przemian światłami. Gdy świadkowie podeszli bliżej niego, wszystkie światła naraz zapaliły się na biało intensywnym, ale nie rażącym oczy światłem. Naraz pojawił się znany buczący dźwięk, który zaczął narastać. Obiekt majestatycznie wystartował do góry, a główny świadek poczuł silną potrzebę, aby podejść bliżej.
Gdy stał ponownie we mgle, a obiekt znajdował się już na wysokości kilkunastu metrów nad ziemią, ze zdumieniem stwierdził, że startujący obiekt „wyżłobił” we mgle dziurę. Wyglądała ona jak wycięty tunel w przerębli, przez który widać było startujący obiekt, który coraz bardziej przyspieszał i oddalał się od świadka. Spód obiektu był zaokrąglony i emitował białe światło. Po chwili świadek ujrzał, jak obiekt „przestrzelił” się przez chmury, w których zrobił sporą dziurę. Przez nią widać było rozgwieżdżone niebo. Po kilku sekundach dziurę spowiły chmury, także mgła, która jeszcze do niedawna była widoczna, również nagle rozmyła się powietrzu. Całe zdarzenie trwało około siedmiu minut.
Następnego dnia chłopcy udali się w miejsce zdarzenia i odnaleźli dziwne ślady, które zrobiły na świadkach nie małe wrażenie. Były to trzy dziwne, dość głębokie i idealnie okrągłe otwory/dziury w ziemi. Aby ocenić ich głębokość świadkowie posłużyli się deskami długimi na 1,5 m. Pierwsza weszła do dziury w całości, dopiero druga sięgnęła powierzchni ziemi. Otwory były na szerokość stopy, rozstawione obok siebie w odstępie 4-5 kroków i układały się w trójkąt. Wokół nich nie było widać żadnych śladów wykopanej ziemi.
Główny świadek zdarzenia w swoim życiu zaznał jeszcze innych anomalnych zdarzeń. Wg jego relacji od czasu przeżycia opisanego powyżej CE-III przez pewien okres doświadczał dziwnych stanów psychofizycznych w nocy. Mianowicie do około 26 roku życia przeżywał te stany. Dwa razy w tygodniu w nocy odczuwał czyjąś obecność. Był wówczas totalnie sparaliżowany. Zdarzyła się raz sytuacja, że udało się świadkowi podnieść do góry głowę i zobaczyć unoszącą się nad ławą postać. Miała kaptur na głowie i była cała ciemna, co przypomina klasyczne odwiedziny „nocnych/sypialnianych gości” znanych jako bedroom visitors. Ojciec spał obok, ale nic nie słyszał. Mniej więcej po 2 sekundach świadek stracił przytomność. Po przebudzeniu czuł przeszywający chłód na całym ciele, co się objawiało zgrzytającymi z zimna zębami. Działo się tak też latem i nawet kiedy było gorąco w nocy, to i tak świadek wówczas odczuwał zimno.
Miejsce zaś w którym rozegrały się wydarzenia z udziałem obiektu UFO i istot obecnie zmieniło się praktycznie nie do poznania, lecz wówczas otaczało je spore połacie pól uprawnych. Jak twierdzi świadek na pobliskich polach jakieś 150 metrów dalej od miejsca bliskiego spotkania regularnie pojawiały się „koła” w zbożu. Prawdopodobnie były to „klasyczne” kręgi zbożowe jakie znamy współcześnie i pojawiały się one tam zarówno przed jak i po opisanym zdarzeniu. Były to różnej wielkości okrągłe „placki” i „pasy” (korytarze?) wyłożonego zboża, które były świetnym miejscem do zabawy. Rolnicy myśleli, że to dzieci wygniatają te znaki i strasznie gonili je stamtąd. Zdarzało się nawet, że przychodzili do pobliskiej szkoły i żalili się na dzieci.
Gosławice to dzielnica Opola.
Rzeczywiście, mały błąd się wkradł. Od 1974 już nie „koło” a „w”. 🙂 Wpis został poprawiony.