Pod koniec lipca 1997 roku dwie osoby przebywające w Michałowicach koło Jeleniej Góry były świadkami obserwacji UFO i postaci znajdujących się wewnątrz obiektu. Było około godziny 22 gdy świadkowie, jechali autem z Jeleniej Góry do domu letniskowego mieszczącego się w Michałowicach. Na dworze było już ciemno, noc gwiaździsta, widoczność nieba i okolicznych gór była bardzo dobra. Wjeżdżając na podwórko przed hotel kobieta zwróciła uwagę swojemu koledze na jasne światło unoszące się nad Śnieżnymi Kotłami (jeden ze szczytów górskich w Karkonoszach – przypis M.S.). Światło wisiało w kierunku południowo – zachodnim, mniej więcej w połowie drogi od wzgórza do świadków. Było dość jasne, nie przypominało gwiazdy, tylko wyglądało jako „punkt świetlny”. Świadkowie jeszcze chwilę siedzieli w aucie i rozmawiali na różne tematy, gdy nagle grające radio w aucie zaczęło gubić sygnał i się „przycinać”. Widoczny obiekt nagle pojaśniał i wystartował w „zawrotnym tempie” w stronę świadków, by po chwili nisko zawisnąć nad trawnikiem przed hotelem, w odległości około 20 metrów od obserwatorów. Pojazd wyglądał jakby był złożony z dwóch mis, oddzielonych od siebie obracającym się ciemnym paskiem. Miał ponad 10 m średnicy i biła od niego łuna jasnej, nie rażącej poświaty, która oświetlała zarówno świadków, budynek, jak i cała okolicę. Świadków „zamurowało”, zaskoczeni niecodziennym widokiem patrzyli „jak wryci”. Po około 10 sekundach obiekt przesunął się w stronę świadków, znalazł się dokładnie nad samochodem i oświetlił cały pojazd wraz z jego pasażerami. Świadkowie poczuli narastające ciepło w pojeździe, przerażeni wybiegli z auta do budynku, zaryglowali drzwi i następnie udali na pierwsze piętro budynku. Tam z okna kontynuowali obserwację. Obiekt nadal wisiał nad trawnikiem. Wg słów kobiety sprawiał wrażenie „zrobionego z materii, w połowie z jakiegoś światła”. Dolna część obiektu była „materialna”. Miała ciemny kolor. Na spodzie było widać sporo „jakiś światełek”, ale świadek nie pamięta, ile ich było i jak były rozmieszczone. Obracający się pierścień był również ciemny, ale ciemniejszy niż spód. Górna część obiektu była przeźroczysta. W środku było widać poruszające się cztery lub pięć postaci. Wg słów świadka nie było widać ich pełnych sylwetek, były „rozmazane, poprzerywane”. Widoczne były od pasa w górę, np. głowa i tułów, bez dolnych kończyn. Cały obiekt pulsował, co przypominało „falujące, ciepłe powietrze”.
W pewnym momencie drugi świadek zaczął się dziwnie zachowywać i chciał nawiązać kontakt z istotami znajdującymi się w obiekcie. Mężczyzna chciał otworzyć okno, lecz drugi świadek mu tego zabroniła. Złapał więc w pewnym momencie latarkę i zaczął mrugać w stronę obiektu. Obiekt nagle pojaśniał i w błyskawicznym tempie wystrzelił w kierunku Śnieżnych Kotłów. Było widać jak w oddali obiekt staje się małym, oddalającym się punktem, by całkowicie zniknąć.