Publikujemy fragment obszernej korespondencji, jaką świadek nadesłał do Radia Paranormalium w 2018 roku:
Niezidentyfikowany obiekt latający, trójkątny. Czarny. Rok ok. 1998. Mogę to sprecyzować, bo pracowałem w tym czasie w zakładzie tylko 1,5 roku, więc raczej mogę dokładnie [podać datę], ale jeśli będzie taka potrzeba.
Wracając z pracy ok. 21-ej z kolegą zobaczyłem na niebie jakby gwiazdę. Była ona jednak większa niż inne gwiazdy, dużo większa. Patrzyłem na nią [przez odcinek] parę kilometrów, aż w końcu zapytałem kolegi, czy też to widzi. Zatrzymaliśmy się na takiej zatoczce parkingowej.
Miejscowość Olkusz. Konkretnie Stary Olkusz.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu, obiekt zaczął poruszać się w naszą stronę. Poświata zniknęła, było widać tylko obiekt. Był ogromny. Ciężko oczywiście oszacować jego rozmiar, ale przysłonił niebo i przelatywał nad drogą krajową nr 94, która jest spora, plus zatoczka, na której staliśmy. W pewnym momencie był sporo za drogą z drugiej strony od nas, sporo po przeciwnej stronie. Po mojemu 300 m długi, 100 m szeroki.
Przelatywał bezszelestnie. Wszędzie jakby cisza zapadła. Od przodu i po bokach miał światełka koloru białego, takie niewielkie diodki, jakby na przemian migające. Pod spodem miał tak jakby w jednej poprzecznej linii światełka koloru zielonego i czerwonego, chyba 4 – 2 zielone i 2 czerwone. Poruszał się powoli, ok 30 km/h. Tak jakby chciał pokazać się nam w całej swej krasie.
To, że miałem go zobaczyć, to do tego jeszcze dojdziemy. Natomiast nie pamiętam, aby jechały w tym czasie jakieś samochody.
Wszystko trwało jakieś 5 min. Po czym wleciał za wzniesienie.