Witam, od lat mieszkam w Anglii, na co dzień jeżdżę ciężarówką, generalnie zawsze staram się obserwować świat z owej ciężarówki, a szczególnie lubię patrzeć w niebo. Patrząc w to niebo, nie raz widziałem coś niezwykłego, ale zwykle było to bardzo daleko, bardzo słabo widoczne lub zaistniałe w mgnieniu oka. Tym razem ostatniej zimy, wieczorem, gdy było już po zmroku, wychodząc z ciężarówki w miejscowości Immingham w Lincolnshire, jak to odruchowo zwykle czynię, spojrzałem w górę. Tego wieczoru były ciężkie niskie deszczowe chmury, wręcz odbijało się od nich światło pobliskich doków, gdzie mnogość oświetlenia „zanieczyszcza” światłem okolicę. W momencie, gdy spojrzałem ponad siebie, pod kątem niemal 90st od mojej prawej strony pojawiła się szybko lecąca kula światła, świecąca jednostajnym jaskrawym światłem – od razu skojarzyło mi się światło jakim świeci Syriusz, z tym, że ta kula leciała pod chmurami, które były maksymalnie 200 – 300 metrów nade mną. Kula przeleciała jak wspomniałem od prawej do mojej lewej, nie skręcając ani nie zmieniając prędkości. Trudno określić mi prędkość, ale kula była widoczna około 3 – 4 sekundy, przemierzyła pół szerokości widocznego przeze mnie „nieba” znikając gdzieś w oddali między słupami z lampami i zabudowaniami portowymi. Było tam wiele źródeł światła, więc nie byłem w stanie określić co się z nią stało. Kula była wielkości 5-złotówki trzymanej na wyciągnięcie ręki przed siebie, a więc nie była małym obiektem, nie było słychać żadnego dźwięku. Z racji niskiego pułapu chmur, wykluczam gwiazdy, samoloty, czy inne satelity… było to za duże i za nisko lecące. Na pewno to nie był także dron, akurat znam się na tzw. aparatach latających i wiedziałbym, że to coś naszego, ludzkiego, lecz ta kula była czymś niezwykłym…. mam wrażenie, że przeznaczonym dla moich oczu…