Po wyjściu z supermarketu na parking spojrzałem do góry, ponieważ wydało mi się na pierwszy rzut oka, że widzę krążącego ptaka drapieżnego (pomyślałem: orzeł, myszołów). Interesuję się amatorsko fotografią przyrodniczą i czasem szukam interesujących obiektów na niebie.
Po kilku sekundach zorientowałem się, że to nie może być duży ptak, ponieważ porusza się poprzecznie do spodziewanej trajektorii lotu. Ten obiekt wyłonił się zza obrysu budynku supermarketu i w pierwszej chwili swym prostokątnym kształtem przypominał, na przykład, orła bielika szybującego z rozpostartymi skrzydłami.
Kiedy już zorientowałem się, że ten obiekt porusza się wzdłuż swojej dłuższej osi (wysokość lotu oceniam na 200–300 m), zauważyłem, że jego kształt przypomina raczej prostopadłościan. Kolejne szybkie skojarzenie: jakiś skrzynkowy latawiec urwał się komuś z uwięzi. Ale zaraz pojawiła się kolejna konsternacja — nie poruszał się z wiatrem i leciał idealnie jednostajnie, prosto.
Specjalnie zweryfikowałem kierunek wiatru, patrząc na poruszające się chmury, a później na dym z kominów ORLEN (sory, taki mamy klimat 😊). Wiatr był dosyć mocny, z kierunku zachód-północny zachód. Pogoda w tym momencie była dosyć dobra, zachmurzenie wynosiło około 50%. Obiekt poruszał się zupełnie bezgłośnie, mniej więcej z południa na północ.
Nie pamiętam już, czy miałem telefon, żeby zrobić zdjęcie. Niestety go nie użyłem — chyba przez zaskoczenie obserwacją. Próbowałem zainteresować jakiegoś człowieka, który był na parkingu, żeby potwierdził to, co widzę, ale nie zareagował. Pamiętam, że powiedziałem coś w stylu:
„Proszę Pana, co to jest? Widzi Pan to?”
Obserwowałem obiekt, dopóki nie zniknął za horyzontem, a właściwie za innymi budynkami.