Witam serdecznie,
Kiedyś doznałem dziwnego zjawiska i sytuacji, które towarzyszy mi do dnia dzisiejszego, i mimo upływu wielu wciąż wracam do tamtych wydarzeń.
Było to w Elblągu około 1985 -1987 (jeśli pamięć mnie nie zawodzi). Piękna polska zima, nie taka jak teraz. Śnieg do pasa, biel dookoła i cały czas prószyło. Wraz z moimi kolegami, z którymi dorastałem mieliśmy zwyczaj siedzieć na płotku przed domem wieczorami i rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nagle po drugiej stronie budynków jeden z moich kolegów zauważył coś nad piaskownicą. Była to ogromna biała kula średnicy około 5 metrów. Podbiegliśmy. Jeden z kolegów tzw. przywódca, ponieważ wychowywałem się wśród starszych, powiedział stanowczym głosem: dotknij to!!!!
Ja z wielkim strachem nie miałem dużego wyboru. Albo koledzy będą mnie gnębić albo dotknę nieznanego. Wybrałem to drugie i wtedy doznałem czegoś niesamowitego. Przestałem się bać, a moje wrażenie było niesamowite. Mimo, że kula wisiała bez dźwięku nad piaskownicą, ja miałem wrażenie, że jest gdzieś wysoko na niebie. Poczułem spokój i zapomniałem o wszystkim, kilka sekund, może minut próżni, jak bym połączył się z wszechświatem. Taki spokój… chwila bez problemów, zmartwień i tym podobnych… egzystencji na tym świecie…
Nie wiem, czy to istotne, ale moi rodzice byli po rozwodzie – dorastałem w ciągłych rozmyślaniach i pretensjach, poczuciu winy.
Gdy wróciłem z tej dziwnej podróży po wszechświecie, nagle kula uniosła się i poleciała bezdźwięcznie powoli nad ogrody działkowe, a potem w stronę Zakładu Plastik [świadek nie doprecyzował, o który konkretnie zakład chodzi] około 500m od naszego domu. Oczywiście biegliśmy za nią. Nad „Plastikiem” kula wypuściła piękny warkocz kolorów i wzbiła się w ułamku sekundy w stronę gwiazd.
Milczałem kilka dobrych lat, bo myślałem, że to był sen chłopca z problemami rodzinnymi. Kiedy dorośliśmy, na jednej z imprez rozwinął mi się język i spytałem kolegów, czy pamiętają coś takiego – powiedzieli, że tak, jak najbardziej. Milczeliśmy tyle lat, bo każdy myślał, że reszta będzie się naśmiewać. Zastanawiałem się, czyli to prawda to, co przeżyliśmy.
Dorosłem, założyłem rodzinkę i jakież było moje zdziwienie, kiedy oglądając tv Tok Show z świętej pamięci redaktorem [Kazimierzem Bzowskim] wspomniano o incydencie elbląskim.
Identyczny opis, jeśli chodzi o wygląd. To przekonało mnie po raz drugi, że to prawda.
Trzeci raz był już totalnym potwierdzeniem moich doznań. Oglądałem z moją żoną i mamusią Discovery i nagle mówią o „incydencie w Kaliningradzie”, a więc bardzo blisko Elbląga. Ludzie opisywali to zjawisko identycznie jak ja opisałem. Zrozumiałem, że tego wieczoru i nie byłem sam. Nie wiem tylko, czy ktoś doznał tego samego, co ja, kiedy próbowałem to dotknąć.
Proszę o anonimowość, ponieważ społeczeństwo nie rozumie czym jest świat, wszechświat, zjawiska paranormalne, itp…
Mam nadzieję, że ktoś zweryfikuje to zjawisko, a ja chętnie dowiem się czy ktoś przeżył coś podobnego w swoim życiu.
Pozdrawiam nieznajomy