Było to 20 sierpnia chyba 1979 r. (dziwna ta moja pamięć, bo miesiąc pamiętam dokładnie, a roku do końca nie jestem pewien). Mieszkałem wówczas na kwaterze u państwa B. i tamtego wieczoru razem z kolegą przebywaliśmy w pokoju, a gospodarz, ponad sześćdziesięcioletni mężczyzna, krzątał się na podwórku. Nagle usłyszeliśmy jego wołanie: „Chodźcie tu szybko!”
Wybiegłem razem z kolegą i podążyłem za wzrokiem Pana B. Na niebie widać było coś, co w pierwszej chwili wzięliśmy za samolot, ale natychmiast zrozumieliśmy swoją omyłkę. „To” było bez skrzydeł i miało kształt cygara. Kolor jakiś taki metaliczny, z tyłu snuł się dym albo coś podobnego. Ognia nie zauważyłem, okien również. Ten przedziwny pojazd leciał całkiem bezgłośnie – z północy na południe. Wkrótce zniknął nam z oczu.
Opowiedziałem o zaobserwowanym przez nas zjawisku w pracy, ale koledzy mi nie uwierzyli i wskutek tego incydentu jakiś czas miałem pseudonim „UFO”.
Chciałbym też dodać, że bodaj następnego dnia, w gazetach, ukazały się informacje o przelocie bolidu, gdyż zjawisko widziało wiele osób. Osobiście jestem przekonany, że nie był to żaden bolid. Może wtedy musieli tak mówić? Dziś już nie ma ograniczeń, dlatego go właśnie napisałem. Wierzę również, że nie wyrzucicie tej relacji do kosza.
Obecnie (w 2011 roku) udało się wyjaśnić prawdopodobną naturę tego zjawiska. Na stronie Janusza Wilanda – Historia pewnej kolacji… czyli UFO nad Polską. 20 sierpnia 1979 roku – w Epilogu, znajduje się bardzo prawdopodobne wyjaśnienie co było źródłem bolidu.
Tego dnia spłonął w atmosferze trzeci człon radzieckiej rakiety Sojuz-U. Rakieta wystartowała 17 sierpnia 1979 roku z kosmodromu Plesieck z zadaniem wyniesienia na orbitę satelity zwiadowczego Kosmos 1122 (1979-075A, 11491). Elementy rakiety i satelita były śledzone na swych orbitach i według danych NORAD, trzeci człon rakiety nośnej spłonął 20 sierpnia w ziemskiej atmosferze. Według wyliczonych przez Waldemara Zwierzchlejskiego elementów orbity czas i miejsce deorbitacji pasują do obserwowanego nad Polską bolidu. Czyli nie Perseid.
O tym zjawisku i jego wyjaśnieniu napisał również Jan Specht w nieopublikowanym artykule.