Wieczorem ok. godz. 20 świadek H.N. wracała do domu. Na dworze był dość ciepło, bezwietrznie. W pewnym momencie przed sobą zauważyła na wysokości ramienia „świecącą metalową linię” długości ok. półtora metra. Świadek zaczęła iść w kierunku „linii”, lecz ta początkowo odsuwała się od niej i nagle zatrzymała się. Świadek odruchowo złapała za „linię” chcąc podnieść ją do góry i poczuła piekący ból kciuka. „Linia” wydała z siebie głos podobny do pracującego komputera, zwinęła się w kłębek i zniknęła świadkowi z oczu.
Po powrocie do domu H.N. zauważyła, że ma osmolony płaszcz, przeciętą rękawiczkę i dość głęboką ranę na kciuku, z której jednak nie ciekła krew.