W okolicy Blachowni koło Częstochowy w lipcu lub sierpniu podczas trwania I wojny światowej grupka wiejskich chłopców bawiła się w okolicy lasku. Nagle nad nim ukazała się purpurowa łuna, która chwilę później zmieniła kolor na jaskrawoniebieski. Wkrótce zza wierzchołków drzew wyleciał z cichym, ale wyraźnym świstem okrągły, jaskrawo świecący obiekt o bliżej nieokreślonej wielkości. Obiekt przeleciał z ogromną prędkością nad chłopcami i znikł w krzakach rosnących w odległości około 500 m od miejsca obserwacji. Chłopcy sądząc, że to upadek meteorytu pobiegli w tamto miejsce i znaleźli tam nieforemną grudkę nieznanej substancji wielkości dwóch ludzkich pięści. Była to galaretowata masa, lepka w dotyku i świecąca zielonym, fosforyzującym światłem. Nie posiadała żadnego zapachu i z upływem czasu substancja zmniejszała swoją objętość i w ciągu godziny zniknęła całkowicie.