Ta sytuacja wydarzyła się 19 kwietnia 2018 r. około 22:00-23:00. Łódź, osiedle Karolew. Położyłam się już spać, ale przebudził się mój synek śpiący w wózku obok. Usiadłam z nim w ramionach na łóżku i spoglądałam przez okno balkonu. Zauważyłam poruszający się obiekt – światło w postaci małej kropeczki. Pomyślałam, że to satelita, być może nawet ISS. Był dokładnie tak mały i poruszający się w tym tempie. Nagle obiekt ten znacznie przyspieszył w kierunku ziemi, powiedziałabym po skosie, w moim kierunku lub w kierunku bloku i zaczął się powiększać, tak jakby leciał wprost na mnie. Trwało to 3-4 sekundy, w momencie największego zbliżenia był wielkości powiedzmy czterokrotnie powiększonego Marsa, widzianego czasem na nieboskłonie bez używania teleskopu (chodzi mi o rozmiar, który widzimy gołym okiem). W pierwszej chwili pomyślałam, że to kometa (wiem, bez sensu), bardzo się przestraszyłam, aż poderwałam się z łóżka, a serce podeszło mi do gardła. W tym momencie światło gwałtownie zaczęło się oddalać, po skosie w prawo do góry, aż znikło zupełnie. Chyba nie mógł to być dron, choć nie widziałam żadnego nocą, jedynie obejrzałam teraz filmiki na youtube, a nie przypominało to żadnego znanego mi pojazdu czy urządzenia.