Jestem studentem Uniwersytetu Wrocławskiego, dokładniej mówiąc Wydziału Stosunków Międzynarodowych. Kampus mojego wydziału znajduje się na ulicy Koszarowej we Wrocławiu. W miesiącach zimowych często zdarzało mi się wracać po zmroku autobusem linii A.
Moja historia wydarzyła się właśnie w takich okolicznościach 24.01.2024 r., około godziny 17:30-18:00.
Wracałem z zajęć, kierując się w stronę przystanku „Koszarowa Szpital”. W okolicy szpitala zauważyłem na niebie duży czarny równoramienny trójkąt z jasnoniebieskimi światłami. Unosił się między 75 a 120 m nad ziemią. Ciężko mi jednoznacznie określić jego rozmiar, lecz miał co najmniej 40-50 m długości. Widział go również mój kolega, wracający ze mną. Na przystanku, oprócz mnie, znajdowało się kilka osób, które zdawały się nie widzieć wiszącej nad nimi maszyny. Nie odważyłem się jednak spytać ich o obiekt znajdujący się nad nami.
Po około 5 minutach obserwacji obiekt odleciał w stronę lasu Sołtysowickiego. Najpierw uniósł się pionowo w górę (w sposób podobny do helikopterów, jednak znacznie szybciej), a gdy znalazł się na wysokości około kilometra, momentalnie zmienił tor lotu, kierując się w wyżej wspomnianą stronę. Obiekt poruszał się z prędkością kilkukrotnie przekraczającą prędkość dźwięku. (Osobiście interesuję się militariami i wiem, z jaką prędkością mogą poruszać się nowoczesne myśliwce i samoloty szpiegowskie. W tym przypadku było to znacznie szybciej, dodatkowo obiekt zdawał się nie podlegać przeciążeniom). Towarzyszył temu głośny dźwięk, przypominający dźwięk, jaki wydają aktywowane pręty uranowe w elektrowniach jądrowych. (Polecam sprawdzić na YouTube).
Po zakończeniu obserwacji obaj z kolegą odczuwaliśmy nudności i zawroty głowy. Następnie wsiedliśmy do autobusu linii A, odjeżdżając z tamtej okolicy.
Obaj jesteśmy sceptykami wobec zjawisk paranormalnych i wszelkich obserwacji UFO, jednak nie możemy racjonalnie wyjaśnić, czym mógł być widziany przez nas obiekt.