Chciałem opowiedzieć krótką historię. Dwukrotnie, jesienią 2016 roku, widziałem na ulicy Szubińskiej — oba razy w godzinach popołudniowych — dziwny, bezszelestny pojazd w kształcie litery „V”. Zdarzyło się to mniej więcej w odstępie miesiąca: pierwszy raz w październiku, drugi w połowie listopada.
Za każdym razem poruszałem się w korku, wśród wielu samochodów przede mną i za mną. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że tylko ja postanowiłem pojechać za tym obiektem.
Za pierwszym razem skręciłem w ulicę prostopadłą do Szubińskiej — w okolicach Ronda Poznańskiego. Udało mi się przejechać za pojazdem kawałek, aż do pierwszej ulicy za placówką NATO. Potem widziałem go już tylko w oddali, jak spokojnie i bezszelestnie leciał. Od spodu miał pięć świateł.
Drugi raz zobaczyłem go na moście na ulicy Szubińskiej, już przy wyjeździe z miasta. Również wtedy wyglądało na to, że tylko ja go dostrzegłem.