Latem około 2004–2005 roku, podczas powrotu z rodzinnej wizyty we Wschowie, doszło do nietypowej obserwacji na niebie nad Oławą. Świadkami zjawiska byli dwaj nastolatkowie – główny świadek (który przekazał relację Radiu Paranormalium) oraz jego kuzynka – jadący samochodem wraz z dorosłymi członkami rodziny.
Podczas przejazdu przez centrum miasta, w rejonie rynku i wiaduktu, oboje patrzyli przez tylną szybę pojazdu, obserwując gwiazdy. W pewnym momencie z góry zleciał obiekt o niezwykle gładkiej, metalicznej powierzchni. Kształtem przypominał dużą, idealnie wypolerowaną pestkę owocu – jak dwa złączone talerze, bez widocznych łączeń czy wypukłości. Powierzchnia silnie odbijała światło ulicznych lamp niczym chrom lub świeżo wypolerowane aluminium.
Obiekt poruszał się bardzo nisko, na wysokości około sześciu–siedmiu pięter, przelatując tuż nad wiaduktem. Jego rozmiar świadek określa jako nieco większy niż szerokość dwupasmowej drogi – gdyby leciał nieco niżej, zahaczyłby o latarnie stojące po obu stronach jezdni. Co istotne, obiekt nie posiadał żadnych świateł, nie wydawał żadnych dźwięków i nie pozostawiał po sobie śladów spalin.
Obserwacja trwała około minuty. W tym czasie młodzi świadkowie mogli swobodnie przyglądać się zjawisku i komentować je między sobą. Dorośli jadący samochodem nie zauważyli obiektu, mimo że przelatywał on tuż nad drogą. Po latach, już mieszkając w Niemczech, świadek przypomniał sobie całe zdarzenie i skontaktował się z kuzynką – ta po krótkim namyśle potwierdziła, że również pamięta ten niezwykły epizod.
Główny świadek pracuje dziś przy obróbce metalu, dlatego nie ma wątpliwości, że tamten obiekt sprzed lat miał idealnie wypolerowaną, metaliczną powierzchnię, charakterystyczną dla chromu lub aluminium.
Choć wydarzenie miało miejsce prawie dwadzieścia lat temu, jego niezwykłość wciąż budzi u świadka żywe emocje – tym bardziej że obserwacja została niezależnie potwierdzona przez drugiego uczestnika.