26 września 1978 r. miała miejsce o godz. 17-tej obserwacja dokonana przez emerytowaną nauczycielkę oraz jej córkę. Idąc drogą obserwowały przez ok. dwie minuty świecącą intensywnym, pulsującym czerwonym światłem kulę, która wolnym, jednostajnym ruchem przemieszczała się na wysokości ok. 30 m. nad ziemią, prawdopodobnie nad widocznym z miejsca obserwacji lasem, w odległości kilkuset metrów od kobiet, która po jakimś czasie znikła im za drzewami. Następnego dnia ok. godz. 8 rano widziany był w okolicach Łysej Góry, między drzewami, nagły, krótkotrwały błysk światła. W tym samym czasie trójka chłopców przyszła do szkoły i mając jeszcze godzinę czasu do lekcji, postanowili iść bawić się do przylegającego do szkoły, dobrze im znanego niewielkiego lasku. Zbliżali się do gęsto zarośniętego odcinka lasu, gdy nagle w odległości ok. 7-8 m. od siebie zauważyli poruszającą się bokiem do nich, dziwną postać. Prawdopodobnie usłyszała ona chłopców i stanęła odwracając się do nich przodem. Istota wysoka na ok. 1,70 m., ubrana była w czarny kombinezon zakrywający głowę, miała zieloną twarz i ręce opuszczone wzdłuż tułowia. Dzieci po 5-ciu sekundach, przestraszeni kolorem twarzy istoty uciekli w panice do szkoły. Gdy chłopcy dotarli do szkoły opowiedzieli nauczycielce o obserwacji istoty, i poszli wraz z nauczycielką ponownie do lasu. Gdy dotarli do miejsca gdzie widzieli istotę, wystraszone dzieci prosiły nauczycielkę by wracać do szkoły. Chwilę po tym uczennica 3 klasy, która pozostała w szkole, poszła drogą leśną prowadzącą do Magnusy chcąc ich dogonić. Gdy doszła do zakrętu zobaczyła w odległości ok. 3 m taką samą (lub tę samą) istotę o wzroście dorosłego mężczyzny. Istota szła z tego kierunku, gdzie wcześniej spotkały ją dzieci pozostawiając za sobą ślady stóp na ziemi. Ubrana była w ciemny kombinezon, miała zieloną twarz oraz ręce, z małymi płetwami. Nogi istoty także były zakończone płetwami. Również i to zdarzenie trwało kilka sekund, bowiem wystraszona dziewczynka biegiem powróciła do szkoły. Zawiadomieni przez nauczycielkę milicjanci nic nie ustalili, i nawet nie weszli podobno do lasu.