Wieczorem 29 września 1982 r. 43-letni świadek wraz z 12-letnim synem poszli na ogródki działkowe przy ul. Wolickiej żeby pozbierać z drzewek jabłka, gdzie przebywali do godz. 02:00. Wracając do domu na Czerniakowie, szli ulicą w kierunku zachodnim gdy poczuli dym a chwilę później zauważyli pobłyski pomarańczowego światła, które wyglądało jak przygasające ognisko. Idąc chyłkiem, kryjąc się za krzakami dzikiego bzu przed spotkaniem z patrolem milicji, ujrzeli z odległości nie większej niż 20 m unoszący się dysk nad jarzącą się na pomarańczowo ziemią. Wisiał on na wysokości ok. 3/4 m, od dołu był płaski, ale do góry wypukły, miał ok. 6 m średnicy, był barwy starej miedzi i przypominał bochen chleba. Na tle dysku było widać 1,5 m postać ubraną w ciemny lub ciemno-zielony kombinezon, która miała pochyloną wielką, łysą głowę. Istota deptała w miejscu i trzymała w ręku poziomo kółko o średnicy ok. 25 cm, od którego w dół biło słabe pomarańczowe promienie. Po chwili zza dysku wyszła druga, taka sama istota także z kółkiem w ręku, która powoli obchodziła obiekt wokoło. Gdy ta istota zaszła za obiekt, a druga z nich odwróciła się plecami do świadków, ci pomału zawrócili chyłkiem na działki, gdzie przesiedzieli aż do świtu. Innym świadkiem tego zdarzenia był wysoko postawiony funkcjonariusz, który owej nocy wrócił po północy do domu z pracy. Gdy wyszedł na papierosa na balkon wychodzący w stronę omawianej obserwacji, zauważył w ciemności nocy „jarzenie” się nisko na trawie. Myśląc, że to palący się ogień, wrócił się do domu po lornetkę myśliwską, przez którą ponad godzinę obserwował obiekt, który nieruchomo stał nad jarzącą się ziemią i istoty, które później po kolei znikały, jak to świadek określił „chyba wsiadały do obiektu”. Następnie świadek widział słabą, pomarańczową smugę, która wzbiła się w powietrze i wszystko znikło. Jeszcze inny świadek, fotoamator-astronom owej nocy, ok. godz. 1:30-2:00 uchwycił teleobiektywem odlot z ziemi czerwono-świecącego krążka. Późniejsze badania wykazały, że obiekt mógł odlecieć blisko styku ulic Wolickiej i Czerniakowskiej. Zanim zgłosili się świadkowie obserwacji pierw odkryto blisko styku w/w ulic na nieużytku owalny, wypalony na czarno krąg o długości 4,40 m i szerokości 3,30 m. Badanie wykazało, że korzenie roślin do głębokości 15 cm. pod powierzchnią ziemi są całkowicie zwęglone, przy czym brak jest śladów oddziaływania ewentualnego ognia na caliznę ziemi. Struktura komórkowa roślin nosiła cechy rozkładu termicznego, co przy braku oddziaływania otwartym płomieniem i spalenia roślin nasuwa wniosek, że na rośliny działało silne promieniowanie a nie otwarty, utleniający płomień. Ponadto stwierdzono, że igła precyzyjnego, geologicznego kompasu na środku śladu dawała odchylenie 17 stopni ku wschodowi, od prawidłowego kierunku północnego. W następnych latach, aż do 1988 r. wypalony ślad nie zarastał roślinnością a anomalia magnetyczna trwała nadal. Badania radiestezyjne wykazały, że ślad usytuowany jest na identycznym, podwójnym oczku „Sieci Wilka”, o takim samym rozmiarze (4 x 5), jak w przypadku lądowania UFO w Chałupach w 1981 r. Obecnie nad miejscem „wypaleniska” przebiega estakada Trasy Siekierkowskiej.
tą samą kulę widzieliśmy na ulicy Odyńca 71 w Warszawie odleciała w kierunku czerniakowskiego jeziorka kula została zauważona przed balkonami tuż nad 4 pientrowym blokiem a wcześniej widziana była pod Warszawą i znana jest relacja dzieci ze szkoły szukali dziecka i je znalezli tym dzieckiem byłem ja ,, od tamtej pory mam niewyjaśnione zdolności i byłem zabrany na jej pokład wszystko jasno nato wskazuje to było tak dziadek bawił się zemną piłką do tenisa ziemnego w dużym pokoju zawołany do kuchni by uczestniczył w opserwacji tego obiektu za oknem zostawił mnie samego w pokoju ja sam zaczołem turlać piłkę po podłodze w strone okna balkonowego za trzecim razem piłka została za firanką przy podłodze co było dziwne bo zawsze sturlała się od okna balkonowego spowrotem spowodu nierównej podłogi ale za trzecim razem została pod cienką firanką jakby przysana do progu okna balkonowego a podłogi podszedłem po nią gdy ją dotkniłem czas stanoł jakby w miejscu po dłuszej chwili obudziłem się w tej samej pozycji z renką nadal na piłeczce czułem się dziwnie zachwilę dziadek powrucił uradowany do pokoju i zauwarzył że jestem nadwyraz ospały zachwilę dostałem torsji i temperatury podano mi goszką cherbatę i położono spać od tamtej pory mam dziwne umiejętności kture nieraz uratowały mi lub inym życię potrafię bardzo szybko się przemieścić z miejsca na miejsce jakby czas zwalniał bym mug osiągnąć zamierzony własny cel tak spod kuł pendzących samohodów uratowałem jusz niejedno dziecko pozdrawiam