Pewien mieszkaniec Alwerni, 24 maja 1995 r. ok. godz. 00:20 paląc papierosa poczuł wewnętrzny impuls, że musi wyjść na dwór. Wyszedł z mieszkania zatrzymując się za drzwiami wejściowymi na niewielkim ganku i ujrzał w odległości ok. 70 m stojący lub unoszący się ok. 50-100 cm na ziemią obiekt. Miał on kształt półkuli-czaszy świecącej intensywnym, fosforyzującym światłem. Pod czaszą znajdował się ciemny, wyokrąglony fragment obiektu, słabo widoczny z powodu panujących wokół ciemności, co nasuwa przypuszczenie, że był to klasyczny spodek. Obiekt miał średnicę ok. 6 m, część świecąca wysoka była na ok. 2 m, natomiast zacieniona 1-1,5 m. Na korpusie obiektu nie było widać żadnych okienek, czy drzwi, powierzchnia jego wydawała się być jednolita i gładka. Przed obiektem, w niewielkiej odległości widniały trzy sylwetki postaci, które wolno szły w kierunku świadka. Istoty ustawione były obok siebie, w jednym szeregu, wzrost ich wynosił ok. 1,3 m. Były jednakowo ubrane w kolorze stali. Po chwili marszu każda z istot zaczęła do góry unosić prawą rękę na wysokość głowy i wtedy na ich dłoniach pojawiły się skaczące iskry, a świadek zaczął odbierać telepatycznie słowa „chodź z nami”, które zostały powtórzone 5-6 razy. W tym czasie istoty podeszły na odległość ok. 20 m od świadka, lecz ten stwierdził, że nigdzie z nimi nie pójdzie, bo jutro bierze rentę i musi oddać długi. Następnie świadek wbiegł do domu, chcąc obudzić swoją mamę, ta jednak nie bardzo chciała wyjść na zewnątrz. Po ok. 15 sekundach wyszedł ponownie sam na zewnątrz. Istoty były wtedy zwrócone tyłem do świadka, w odległości ok. 50 m i zmierzały do obiektu. Po kilku sekundach, gdy znalazły się blisko obiektu znikły świadkowi z oczu. Obiekt wzbił się pionowo w górę na wysokość ok. 10 m, przechylił się lekko i poleciał kilkanaście metrów w kierunku zachodnim, następnie pochylił się w drugą stronę, skierował na wschód, po czym na północ oddalając się od świadka. Gdy znajdował się kilkaset metrów od świadka, obiekt zatrzymał się, jego blask przygasł, a na korpusie przez krótką chwilę pojawiły się iskry, takie same jakie wcześniej świadek widział na dłoniach istot. Następnie dostał jeszcze telepatyczny przekaz „my tu jeszcze wrócimy” i obiekt odleciał w kierunku północnym i wkrótce znikł na horyzoncie. Rano świadek wstał podekscytowany nocną obserwacją, przez cały dzień wykonywał zwykłe, codzienne czynności, a wieczorem udał się do pobliskiego motelu. Po wypiciu dwóch piw, ok. godz. 21:00 postanowił wrócić do domu. Idąc żwirową drogą usłyszał dobiegający z tyłu kobiecy głos „Panie … (tu padło nazwisko świadka), niech się pan zatrzyma, my chcemy z panem porozmawiać”. Odwrócił się i zauważył stojącą w mroku szczupłą i niezbyt wysoką sylwetkę. Sądząc że to sąsiadka ma jakiś „interes”, powiedział żeby podeszła. W odpowiedzi usłyszał „nam nie wolno się pokazywać”, po czym postać cofnęła się w jeszcze większy mrok i znikła. Świadek odczuł niepokój, ponieważ rzekoma „sąsiadka” pod względem ogólnego ubioru jak i wzrostu skojarzyła mu się z wyglądem istot widzianym dwadzieścia godzin wcześniej. W momencie jak istota znikła, na niebie na wysokości ok. 200 m, nad znajdującym się domem w odległości ok. 150 m od świadka, pojawiła się świetlista kula. Kula była wielkości 1/5 księżyca w pełni, o kolorze fosforyzującym, lekko wpadającym w fiolet, z której wy emanował snop światła oświetlając jego i drogę na której stał w promieniu ok. 3 m. Jednocześnie żwir na drodze zaczął podskakiwać na wysokość ok. 50 cm. Przestraszony świadek odwrócił się, smuga światła znikła i pobiegł do domu znajdującym się w przeciwnym kierunku od kuli i zaobserwowanej uprzednio istoty. Gdy był 10 m od domu odwrócił się, kula nadal tkwiła w tym samym miejscu i ponownie wyemitowała snop światła, który objął jego postać. Trwało to krótko, po czym smuga światła zgasła, a wystraszony świadek zdążył wejść do domu, zatrzaskując drzwi i do następnego dnia nie wychodził już na zewnątrz i nie wiadomo co dalej stało się z obiektem. Omawiane BS było poprzedzone obserwacją wirujących świetlistych kręgów składających z trapezów, które były obserwowane 23 maja ok. godz. 22:15 przez grupę chłopców na jednym z osiedli w Alwerni. Następnie małżeństwo mieszkające na tym samym osiedlu, już 24 maja ok. godz. 00:30 także obserwowało świetliste kręgi oraz ich syn, który o godz. 01:15 wracał do domu.
„lecz ten stwierdził, że nigdzie z nimi nie pójdzie, bo jutro bierze rentę i musi oddać długi”
Kapitalne!