Prezentujemy relację nadesłaną przez naszą Czytelniczkę:
Kiedy miałam trzy lata przeprowadziliśmy się z rodziną na Wolę w powiecie Pszczyńskim. Kiedy To zaczęło się dziać? Nie wiem, ale było to wcześniej niż To zrozumiałam, potem powiązałam pewne fakty i zauważyłam, że to co pamiętam, to nie był pierwszy raz. Co pierwsze pamiętam?
To było lato (lipiec chyba).
Coś mnie przebudziło. Jeszcze w pół śnie poczułam, że coś dotyka mojego boku. W pierwszej chwili się tym nie przejęłam. Były jakby mackowate, lecz nie obślizgłe. Jechało od ramienia wzdłuż. W pierwszej chwili zrzuciłam to na tzw. „zmorę nocną” i już chciałam spać dalej, gdy „ta” macka sunęła moją dłoń na bok i zaczęła iść od boku ku pasze. Dotarło do mnie w tym momencie, że coś jest nie tak i chciałam wstać, lecz usłyszałam w głowie głos, mój własny głos mówiący; nie martw się Natalko, to tylko Pela. (W ramach wyjaśnienia Pela była moim szczurkiem i często spała ze mną pod pierzynką, w podobny sposób dotykała mnie po ramionach czy po boczkach).
Już miałam udać się dalej w głęboki sen, gdy do mnie dotarło; Pela nie żyje od roku, a drugie, od kiedy ja sama do siebie mówię „Natalko”?!!!
W momencie poderwałam się z łóżka, ale tylko na max dwa centymetry, w tej pozie zamarłam, ale nie czułam napięcia mięśni tylko jak bym lewitowała połową ciała, bo tyłek i nogi dalej leżały. Jedyne co udało mi się zrobić to lekko uchylić powieki i ujrzałam dwie ciemne sylwetki, jakby w czarnych płaszczach, wyglądające jak stare dziurki od klucza. W sensie; od góry kółko, które rozchodzi się w trójkąt. Wiedziałam, że obok w pokoju śpi mój tata i zaczęłam krzyczeć… w teorii, bo faktycznie miałam tylko rozdziawioną gębę i żaden dźwięk się nie wydobywał, chociaż powinien, jestem tego pewna.
Zaczęłam się szamotać, bardzo panikowałam. Po chwili tej szamotaniny opadłam na łóżko, dalej widziałam te dwie postacie, wtedy usłyszałam kolejną myśl w głowie. Była ona straszniejsza niż to wszystko ci się działo przed chwilą!!!
„Trzeba było myśleć, że to Pela i spać dalej”, to już nie było pomyślane przeze mnie to był obcy głos w mojej głowie! Odeszli…było słychać przez chwilę takie buczenie, niski nieprzyjemny dźwięk. Z rozdziawianych dalej ust w końcu wydobył się krzyk. Wybiegłam z pokoju pobiegłam do taty, płakałam, powiedziałam, że ktoś jest u mnie w pokoju.
Ogólnie od tego się wszystko rozpoczęło. Zamieszczę jeszcze kilka wpisów na temat tego co było dalej. Tego się nie da opisać na raz.
Ogólnie, później było łatwiej to zaakceptować. W sumie nie ma się czego bać. Krzywdy mi nigdy nie zrobili.
Wszystko co powyżej to nie żart, nie raz to opowiadałam i tylko słyszałam śmiech lub politowanie w oczach.
Liczę tylko na zrozumienie i dziękuję za chwilę uwagi.
No niby krzywdy nie zrobią,ale trauma zostaje.Ja do dziś boje się ciemności.Przed snem mam zawsze zapaloną lampke nocną.Stary koń po 40-tce.:-)