Chciałbym podzielić się swoim doświadczeniem. Mam obecnie [tj. w 2018 roku, w momencie nadesłania korespondencji] 26 lat. Audycji Radia Paranormalium słucham już od wielu lat, lecz nigdy się nie udzielałem (nie czułem takiej potrzeby). Słyszałem ostatnio w którejś audycji o promieniach padających z nieba i w końcu zdobyłem się na odwagę, żeby opowiedzieć o moim doświadczeniu związanym z paranormalnymi zjawiskami.
Miałem około 13 lat. Było lato (chyba). Siedziałem sobie w pokoju wraz z moim starszym bratem i oglądaliśmy jakiś film. Siedziałem na podłodze opierając się plecami o łóżko a on siedział/leżał na łóżku. W końcu nagły blok reklamowy przerwał nam spektakl. W tym momencie na czworaka podszedłem do okna, aby spojrzeć, czy niebo jest bezchmurne, ponieważ od zawsze lubiłem obserwować gwiazdy, tak po prostu. Tym razem niebo było bezchmurne. Patrzyłem się tak jeszcze kilka sekund, gdy nagle przeleciał przeze mnie jasnoniebieski promień, wywodzący się gdzieś z nieba.
Odskoczyłem od razu na bok, widziałem jeszcze przez ułamek sekundy odbicie niebieskiego światła na dywanie. Zerwałem się z podłogi i podbiegłem pod przeciwległą ścianę. Niestety brat nie widział nic co ja zaobserwowałem. Cała sytuacja wyglądała tak, jakby ktoś mnie zeskanował, promień przeleciał po prostu przeze mnie. Wydaje mi się, że to był raczej promień z bliższego obiektu niż z bardziej odległej przestrzeni, oczywiście bliższy obiekt chodzi o sferę okołoziemską.