2 października 1987 r. w Kończewicach A.K. późnym wieczorem oglądała tv. Przez cały wieczór występowały zakłócenia wizji w tv. Około godz. 23:00 otworzyła okno wychodzące w kierunku zachodnim i na wprost okna dostrzegła na pogodnym i gwieździstym niebie świecącą kulę. Zaskoczona zawołała swojego męża. Obiekt był dużych rozmiarów i tkwił nieruchomo w odległości 100-200 m, na wysokości 7 stopni nad horyzontem. Kształt kuli był idealnie okrągły, a kolorem przypominała kolor lawy z wybuchającego wulkanu z wyraźnie widoczną krawędzią. Blask, który odchodził od kuli był na tyle duży, że przyćmił blask lampy jarzeniowej znajdującej się nieopodal, jednak można było patrzeć na niego bez zmrużenia oczu. Przez 10 minut świadkowie wpatrywali się w kulę, po czym boczne krawędzie kuli zaczęły równomiernie gasnąć lub schodzić się ku jej środkowi. Stan ten trwał blisko 25 min., a intensywność światła i kolor nie zmieniał się. Gdy krawędzie zetknęły się ze sobą w samym środku kuli, całość obiektu nagle znikła, jakby ktoś wyłączył żarówkę i po kuli nie pozostał żaden ślad. Wraz ze zniknięciem obiektu ustąpiły zakłócenia w odbiorniku tv.